Rząd konsultuje pomysł "czarnej listy stron" ale tak, by nikt o tym nie wiedział...

 

Kolejna ustawa dająca władzy możliwość cenzurowania internetu jest już w drodze. Tym razem ministerstwo finansów twierdzi, że projekt "de facto podlega konsultacjom". To oznacza, że konsultacje nie były ogłoszone i nie wiadomo jaki dzień ministerstwo uzna za datę ich zakończenia.

 

 

W Dzienniku Internautów już dwa razy pisaliśmy o ustawie hazardowej, które ma wprowadzić w Polsce "czarną listę stron internetowych", czyli tzw. Rejestr Niedozwolonych Stron. W ten sposób rząd PIS zrealizuje ten sam cenzorski pomysł, który w 2009 przedstawił rząd Donalda Tuska. Rząd PO ostatecznie wycofał się z pomysłu po dość burzliwych dyskusjach. Rząd PIS może dokończyć dzieła po prostu nie pytając nikogo o zdanie, podobnie jak było przy ustawie antyterrorystycznej (również dającej możliwość blokowania stron internetowych). 

 

Idea Rejestru Niedozwolonych Stron wzbudza już duże wątpliwości u branży telekomunikacyjnej. Właśnie operatorzy będą odpowiedzialni za blokowanie stron, które trafią do specjalnego wykazu. Niestety blokowanie skuteczne może okazać się niemożliwe albo bardzo kosztowne. Istnieje też ryzyko, że wytworzy się czarna strefa e-hazardu, a poza tym istnieje możliwość blokowania stron innych niż hazardowe. Przy odpowiednio twórczej interpretacji przepisów nawet Dziennik Internautów mógłby być zablokowany jako strona "pozwalająca na identyfikację stron internetowych lub innych usług zawierających treści umożliwiające urządzanie gier hazardowych". 

 

Powtarzamy też uparcie, że jeśli raz stworzymy infrastrukturę do blokowania stron (np. hazardowych) to później cenzura będzie rozszerzana. Przemysł rozrywkowy szybko upomni się o wykorzystanie tej samej infrastruktury do stron "pirackich". Będzie też pokusa blokowania treści "ekstremistycznych" i w ten sposób znajdziemy się na prostej drodze do internetu takiego jak w Chinach czy w Rosji.

Całość - Dziennik Internautów